W drodze dyskusji z moim zaprzyjaźnionym, bardzo utytułowanym wetem, posiadłem pewna wiedzę, którą w trosce o dobro sów muszę się podzielić. Otóż przy okazji szczepienia Bobiśki, wdałem się z nim (dla moich psów jest to "wujek Jurek") w dysputę na temat żywienia. Opowiedziałem mu o BARF-ie. Słuchał cierpliwie i ze zrozumieniem, dokąd nie doszliśmy do kości. Widziałem jak oczy rosną mu ze zgrozy, gdy powiedziałem, że ich udział w diecie, zgodnie z zaleceniami, ma wynosić ok. 70%. Spytał mnie, czy tak robię, powiedziałem, że jak zwykle jestem krytyczny; uważam że kości nie zawierają niczego tak cennego, by stanowiły taki udział w żywieniu, ponadto jeśli ma to być żywienie zbliżone do natralnego, to myślę że dzikie psowate wolą jednak mięso i podroby; kości na koniec, jak już nic nie ma. U mnie udział kości w diecie to ok. 5%, ości rybich 0%, co słysząc wujek Jurek odetchnął z ulgą i powiedział, że miesięcznie operuje kilka psów z powodu powikłań po zjedzeniu.... kości właśnie. Głównie są to przypadki niedrożności wskutek wystąpienia tzw kamieni kałowych, lub pojedyncze czy mnogie perforacje jelit wskutek spożycia kości drobiowych. Bywa, że jedyne co może zrobić to... eutanazja. W zasadzie nie ma znaczenia czy surowe czy gotowane. Potwierdził mi, że kości nie zawierają NICZEGO na tyle wartościowego, by je psom dawać. Na dodatek minerały, które zawierają, są trudno wchłanialne. Ryzyko wielokrotnie przerasta korzyści.Ideę podawania "surowizny" (oczywiście bez kości i ości) ocenił pozytywnie, pod warunkiem rozważnego i konsekwentnego podawania elektrolitowych, mikroelementowych, mineralnych i witaminowych suplementów diety. Z czym w pełni się zgadzam. Za rozsądny (finansowo i zdrowotnie) kompromis, uznał karmy suche, ale wysokiej jakśoci (odpadają te supermarketowe). Dobrą prasę w ich czasopismach ma Royal, Bosch, Eukanuba i jeszcze coś, czego nie zapamiętałem. Odpadają supermarketowe i sprzedawane na wagę.
Oczywiście powiedziałem, że dietę BARF zaproponował wterynarz. Odparł, że to jeszcze niczego nie oznacza; zaś w piśmiennictwie fachowym nie znalazł ŻADNEJ merytorycznej oceny takiej diety; wiem że czyta dużo. Ja także znam wiele przykładów szkodliwych
głupot proponowanych przez "ludzkich" lekarzy, vide "dieta Kwaśniewskiego".
Co piszę ku rozwadze zwolenników kości, nie ma znaczenia czy tłuczonych, czy rąbanych czy całych. Miłego weekendu.