Potrzebuje pomocy.
Carlos zaraz skończy 8 miesięcy, niestety od pewnego czasu jest nie do zniesienia. Nie wiem już czy to okres buntu, burza hormonów, czy zwykła agresja.
Pies stał się nerwowy i terytorialny, każdy szmer w ogródku czy u sąsiada i wpada w szał, szczeka i nie da się go uspokoić. Gdy próbuję zwrócić jego uwagę czymś innym, wołam go zaczyna szczekać na mnie. Ignorowanie nie pomaga, zaczęłam więc stosować kary w postaci zamykania w klatce, dopóki się uspokoi. Niestety przy tym zaczął być agresywny, rzuca się, gryzie i drapie. Potrafi obudzić się w środku nocy i także zacząć szczekać, nie idzie go uspokoić, a nie można się zbliżyć do niego wtedy, bo rzuca się z zębami.
Wykazuje agresje tylko w tych "nerwowych" przypadkach, gdy coś mu nie pasuje, np. gdy skoczy na blat w kuchni w czasie przygotowywania posiłku i każe mu zejść i wyjść z kuchni, wtedy pokazuje zęby, kończy się to awanturą, czyli zamykamy w klatce, a przy tym się szarpiemy.
Jesteśmy przed kastracją, ale boję się, że ona nie pomoże, że pies dalej będzie tak się zachowywał, a ja już nie mam ani pomysłu ani siły, żeby sobie z tym poradzić. Jestem w 7 miesiącu ciąży i obawiam się co będzie po porodzie, jak do tego wszystkiego dojdzie dziecko, na które nie wiem jak on będzie reagował.
Byliśmy na szkoleniu, dużo się nauczył na nim, niestety sposoby, które zaproponował szkoleniowiec nie działają. Czy udać się do behawiorysty, czy może jeszcze zaczekać i zobaczyć czy po kastracji będzie lepiej? Jak reagować na jego okropne zachowanie?