Hej, moja bulldzidzia jest zepsuta xD nie lubi błota, kałuży, a teraz na nieszczęście spadł śnieg na trawniki, więc lament płacz i zgrzytanie zębów.
Pół godziny szukałam dziś kawałka trawnika bez śniegu, bo choć bardzo jej się chciało to nie była w stanie się na śniegu załatwić. Nie i już.
Z domu nie chce wychodzić mimo prób powolnego oswajania, ale zrzucam póki co winę na pogodę (u nas na osiedlu strasznie wieje, sama bym nie wychodziła, ale sila wyższa - rozważam zrobienie jej czapki
). Szukamy miejsca gdzie nie wieje i tam jest spoko.
Jak jest błoto czy śnieg to ona woli po chodniku iść i zawsze w stronę domu.
Póki co wynoszę ją dwa bloki dalej i spacer polega na wracaniu do domu. Żeby szła w ogóle w jakimś innym kierunku to teraz mam taki podstęp: Ulubiona piłka to dość duża piłka na smakołyki, zabieram ją na spacer bez smakołyków oczywiście, ale ja kopię piłkę a psa za nią biegnie i jak dobiegnie czeka na kopnięcie piłki i tak sobie chodzimy. Nie rzucam jej piłki daleko, małymi kroczkami, najlepiej jak się toczy, wtedy nie zauważa że przeszła na inną część osiedla
Czasem bierze piłkę w zęby i niesie kawałek, porzuca gdzieś i idzie sobie od niej, ale generalnie spacer "na piłkę" działa najlepiej - polecam.
No i lubi spacer ze stadem. Jak idziemy z nią we dwoje to już nic nie jest straszne i można nawet pohasać, byle nie za długo.
Pozdrawiamy