Dwa bule w jednym domu
U mnie sucz strachliwa i strasznie nakręcona na żarcie. Pies na szczęście w większości unika starć dopóki Amelka nie przegnie.
Agresji w stosunku do mnie nie ma. Rytuał karmienia jest dopracowany. Sięgam do pojemnika z karmą to sunia zaczyna warczeć i kręcić kółka odstraszając Tarana. Pies wycofuje się do pokoju kiedy ja napełniam jego miskę w kuchni i z drugą w ręku idę do pokoju gdzie są klatki - Amelcia pędzi przede mną wpadając z impetem do klatki czeka na michę. W międzyczasie Taran podchodzi do michy w kuchni.
Spacery to po prostu masakra i tu się przyznaje lenistwo moje jest winne. Pies pędzi na spacer ale potem już praktycznie nie ciągnie ale strachliwa Amelka po prostu albo z szałem pędzi do przodu albo nie chce wyjść i ją ciągnę za nami, żeby się dało odejść od bloku
U niej świetnie działa żarcie i jak czytam porady JohnSnowa to mi się chce wznowić pracę z panienką.
Psy wiedzą, że mogą wchodzić na tapczan ale już na moje sypialne łóżko nie wolno i z tym nie ma większych problemów.
Sporo pracy to wymagało i uporu ale da się
Problem mam z Taranem bo to kochany pies, przytula się, radochy dostaje przy dzieciach ale dostaje szału w stosunku do psów.
Od szczeniaka bawił się z psami przecudownie, z suką w domu jak czasem ich najdzie to szaleją jak pijane zające ale na spacerze, jak jeszcze pies jest długowłosy jak husky czy owczarek to po prostu masakra.
Jak ryknę to się mnie boi i np wypluje kromkę chleba czy przestanie zaglądać na blat w kuchni ale przy tym szale w jaki wpada nie ma szans. Odwracam jego uwagę i idę w drugą stronę i radzimy sobie.
Tyle, że szkoda mi go bo by pobiegał z jakąś suką z osiedla, pobawił się ale on czy suka czy pies już z daleka stawia sierść warczy, szczeka, skacze.
Kumpela go kiedyś pilnowała, bo wszyscy którzy go znają uwielbiają dziada, i przedstawiła go zwariowanej bulce swojej siostry. Nie rzucił się ale sucz zazwyczaj odważna i szalona wiała przed nim i warczała bo mój "ogier" nie dawał jej spokoju.
Amelka niestety ma odchyły. JohnSnow ją kiedyś oceniał dla jej byłej właścicielki ale pewnie nie kojarzy.
Ideałem ona nie jest i wg mnie jest głucha na jedno ucho stąd ta strachliwość.
Problemem jest warczenie w domu.
Leżąc na fotelu lub w klatce po prostu zaczyna bulgotać i warczeć coraz głośniej jak pies z jakiegoś horroru.
Nie pogłębia się to póki co ale nie brzmi za ciekawie.
Najgorzej jest jak śpię z nimi na tapczanie i ona tak zacznie w nocy. Warczenie jest skierowane przeciwko Taranowi tylko, że bez wyraźnej przyczyny bo on np śpi i się nawet nie rusza albo jest w drugim pokoju i śpi.
Jak podchodzę to pinda patrzy w jego stronę, powarkuje ale chce jednocześnie się cieszyć, że podchodzę i jak pogłaskam, pogadam do niej to przechodzi.
Taran się uczy szybko jak mu właściwie pokazać czego się od niego oczekuje.
Polecacie kogoś w Gdańsku kto by był w stanie nas nakierować/naprostować trochę??
Jak go uczyłam kiedyś siadać, a jakiś czas później komendy daj głos to teraz skacze, siada i szczeka jednocześnie jak ma dać głos
To są już stare konie bo kilkuletnie więc to trochę późno ale próbujemy sobie radzić w trójkę - ja i psy i wcześniej nie było kasy a teraz jest bardziej stabilnie.
Wiem i tak mnie zbesztacie, że późno itp itd ale u nas problem nie jest krytyczny, a bardziej chodzi o ułatwienie sobie życia i im.
Chodzimy na piłeczki i odbywało by się to częściej ale psy dostają po prostu takiej szajby jak biorę piłeczki, że sine dochodzą na miejsce docelowe bo tak ciągną. Gdyby to nie było takie męczące to byśmy chodzili częściej ale po pracy padam na pysk i kręgosłup mi siada więc te konie pociągowe zadowalają się zwykłym spacerem na tygodniu.
A tak właśnie szaleją jak już dotrzemy na miejsce
http://www.youtube.com/watch?v=R4HqODBEBGg