Wczoraj odbyły się w Warszawie zawody obedience. Organizacja była moim zdaniem w porządku, odprawa opóxniona, ale do zniesienia, dużo zgłoszonych psów do klasy 0. Atmosfera wokół ringu bardzo fajna.
Sędziowanie dużo łagodniejsze niż pamiętam u p. Lewkowicza w Sopocie rok temu. Między ćwiczeniami pies mógł być na smyczy Nie ciął punktow za zlamanie pozycji w czasie socjalizacji. Chodzenie przy nodze punktował jak dla mnie czasem nierówno ( akurat mój pies zapomniał, że kiedykolwiek przy nodze umial chodzić, ale to wylącznie wina mojego stresu.Przy przedstawieniu się sędziemu zapomniałam jak mam na nazwisko...) Do końca zawodow niestety zostać nie mogłam, bo przybyłam na nie z pięciomiesięcznym bobasem i nie chcialam go tyle czasu trzymac na dworze.
Podsumowując, zawody udane. Zawody dały mi znów ogromną dawkę motywacji do pracy z psem , bo choć wynik marny - 77pkt. (18 pozycja na 28 startujących psów), wyzerowana przeszkoda, to było lepiej z nami niż ostatnio. No a teraz pracujemy na nowy sezon.
Zabawnym akcentem w wykonaniu Fi było zakończenie startu. Kiedy sędzia omawiał nasza pracę, mała zaoferowała wyskok do "stój" z "waruj" i dawanie głosu z ponaglającym brzmieniem- róbmy coś, albo mnie już nakarm.
Na wiosne zobaczymy pewnie 2 kolejne warszawskie bullki w obedience. Juz się szykują.
Poprawka- byłyśmy 15 na 25 psów.