Witam. Chciałem pokazać jak nasza Azumi poradziła sobie dzielnie z guzem - jak się potem okazało gruczolak gruczołów łojowych. Gula urosła strasznie wielka miała wielkość śliwki mirabelki. Myśleliśmy że jak to u naszej dziuni z atopowym zapaleniem po prostu za jakiś czas zniknie. Rosła w szybkim tempie i nagle się zatrzymała ok 2-3tyg. Nie martwiło nas to tym bardziej że w ogóle nie zwracała na nią uwagi. Oczywiście do czasu zostawiliśmy ją na 20min w domu a to akurat był ten dzień i sama usunęła z narośli skórę - decyzja szybka usunięcie i zbadanie co to.
Ale nie chodzi mi o to by się żalić nad jej losem ale chciałem pokazać jak łapa może się goić.
Guz został wycięty z małym marginesem niestety wystarczająco dużym by nie można było rany zaszyć. Dodatkowo guz częściowo objął zagięcie na łapie więc niezbyt dobre miejsce na szwy. Dostaliśmy opatrunek do ziarninowania skóry - nie wiedziałem że coś tak magicznego istnieje
Zdjęcie po 3 dniach od operacji:
Kolejne zmiany opatrunku zakrwawiona rana po czyszczeniu:
Kolejne w odstępach 3-4dniowych tu widać jak skóra narasta na brzegach:
Tu postanowiliśmy troszkę przesuszyć ranę po czym nowy opatrunek:
Sprzed tygodnia - od tego czasu chodzi bez opatrunku. Skórka delikatna na ranie ale został tylko mały strupek po środku:
I dzisiaj:
Koszt plastra śmieszny ok 10zł starczał na 4opatrunki.