Jeśli wątek założyłam w złym miejscu - przepraszam
Mieliście kiedyś przypadek ukąszenia przez pająka czy innego dziada zamieszkującego na łąkach Waszego pupila?
Jakie objawy mieliście ? Ile to się goiło? Czymś to smarowaliście?
2 wetów postawiło na pająka - co niestety jest bardzo prawdopodobne.
Opuchlizny nie ma dzięki antybiotykowi, jednak samo gojenie idzie bardzo wolno. Ukąszenie jest w takim miejscu, że przy większej dawce ruchu to po prostu się "odświeża" ...
Gojenie miało trwać około miesiąca - miesiąc zaraz minie,a my stoimy w miejscu,wet mówi tylko że trzeba czekać...
Zastanawiam się jednak czy ta diagnoza jest aby trafna ? Zaczynam wątpić bo wygląda to paskudnie, w ciągu dnia jak mały szaleje to mu się to jadzi, zaczyna krwawić, jak maluch nie szaleje to po kilku godzinach robi się to suche. Jednak wygląda to nieco jak dzikie mięcho(??)
Dodatkowo w pierwszy dzień byłam święcie przekonana na pierwszy rzut oka, że maluch ma kleszcza na nodze po przyglądnięciu się bliżej kleszcza tam nie było...
Zdjęcie dzień I :
Aktualnie :
Najbardziej dobija mnie fakt rozkładania rączek wetów i mówienie "trzeba czekać" mi się to bardzo nie podoba - czymkolwiek nie zasypiemy/spryskamy/zasmarujemy to zostaje to wytarte bądź zlizane (często przez bardzo pomysłową i chcącą "pomóc" siostrę) A wet powiedział, że nie ma jak tego zbadać...