dziekujemy
jest, jest
byliśmy sobie na weekendzie poza Krakowem

znów w Grybowie

I wybraliśmy się do mieścinki Krzyżówki, zaraz przed Krynica

I tak o to Toudi był pierwszy raz w prawdziwym lesie

Pił wodę z potoczku, szczekał na pnie. A ja się modliłam żeby zadne wylinki nam przez drogę nie przeleciały...
Niestety aparat mam w naprawie, a szkoda, bo las, i okolica śliczna...
ale za to

zdjęcia Toudiego w kołnierzu

Już go nie nosi

Tak śmiesznie w nim uszka spuszczone, nieszczęśliwy trzymał
Wszystko się pięknie zagoiło
